Czas potrzebny na przeczytanie: ok. 9 min.
Kryzys trzydziestolatka
Psycholog Rob Henderson niedawno opisał na podstawie książki The Seasons of a Man’s Life Daniela Levinsona kryzys trzydziestolatka: moment, w którym mężczyzna po kilku latach pracy zawodowej zaczyna kwestionować swoją dotychczasową ścieżkę rozwoju, nawet jeśli dotychczas wszystko układało się dobrze. Kryzys ten dopadł jakiś czas temu i mnie.
Od małego interesowałem się naukami ścisłymi, inżynierią i technologią. Studiowałem mechatronikę na krakowskim AGH, później projektowałem części do silników odrzutowych. Po uderzeniu w szklany sufit ostatecznie pozwoliłem jednak wciągnąć się branży IT.
Poznałem w ten sposób dziesiątki różnych technologii i zapewniłem sobie (przynajmniej na jakiś czas) przyzwoite warunki pracy. Mimo tego, wciąż czułem że czegoś mi brakuje, że rozwijam się nierównomiernie, jak kulturysta który zapomniał o ćwiczeniach nóg:
W związku z tym zadałem sobie pytanie: “Czy będąc inżynierem, mając dobrą pracę warto jednak zostać humanistą?”. Uważam że odpowiedź brzmi “Tak”.
Humanista, to brzmi… durnie?
“Humanista” kojarzy się z kimś, kto w szkole miał problemy z matematyką, później wybrał kierunek studiów taki jak socjologia, kulturoznawstwo czy kierunki pedagogiczne, a po jego ukończeniu rejestruje się w Urzędzie Pracy i walczy o pensję minimalną w zawodzie lub pracę poniżej kwalifikacji, w sklepie czy McDonaldzie.
Oczywiście to stereotyp i wiadomo, że nie zawsze osoby z wykształceniem humanistycznym kończą na marginesie rynku pracy. Obecnie wiele z nich odnosi sukcesy w branży HR, mediów (w tym społecznościowych), reklamy, jako konsultanci, terapeuci i przedsiębiorcy.
Mimo tego, słowo “humanista” zdewaluowało się i wyszło z powszechnego użytku, to już niemal archaizm. Podobnie jak w przypadku kultury hipsterów, o humanistach mówi się raczej w trzeciej osobie liczby mnogiej - mało kto powie o sobie “jestem humanistą”, tak jak mało kto powie “jestem hipsterem”.
Jednak humanizm to nie tylko stereotyp, wykształcenie i kariera zawodowa. To tak jak z byciem kierowcą: może chodzić zarówno o zawodowego kierowcę TIRa jak i osobę poruszającą się samochodem, wykorzystującą umiejętność kierowania do ułatwienia i poprawy jakości swojego życia.
Większość ludzi uznaje że nie warto zostać zawodowym kierowcą (w przeciwnym razie obserwowalibyśmy ogromne kolejki do kursów i egzaminów na prawo jazdy C i D). Jednak większość (przynajmniej w Polsce) również posiada prawo jazdy samochodem osobowym.
Oprócz zapewnienia zrównoważonego rozwoju, niektóre dyscypliny humanistyczne można uznać za praktyczne, ponieważ bezpośrednio ułatwiają rozwój umiejętności miękkich.
Miętkim trzeba być, a nie twardym
Określenie ‘umiejętności miękkie’ samo w sobie jest niefortunne - implikuje słabość i opcjonalność. Mary Fox Bouygens, CEO startupu coachingowego Marlow proponuje zastąpienie go pojęciem “core skills” - umięjętności podstawowe. Przydają się one nie tylko w każdej pracy, ale też w życiu osobistym.
Wiadomo, że umiejętności miękkie są kluczowe na stanowiskach kierowniczych, związanych ze sprzedażą, wsparciem, konsultingiem i innego rodzaju współpracą z klientem, oraz przy prowadzeniu własnej firmy.
Okazuje się jednak, że rozwój na tzw. ścieżce technicznej również wymaga umiejętności miękkich. Co więcej, na pewnym etapie kariery umiejętności te są wręcz konieczne do wejścia na następny poziom.
Mehmet Fidanboylu, inżynier oprogramowania z Google odpowiedział na zamieszczone na Quorze pytanie “What is the saddest part of being a programmer?”:
As I hit 40, I also hit a career ceiling. I enjoy what I do and it has gotten me far but no-one really cares about good code as long as it does the job.
I cannot grow in my current role unless I take on more leadership; something I am not interested in doing. So my peers, who would rather have meetings than write code, are now directors and VPs leaving me in the dust in terms of both compensation and influence.
Starsi specjaliści, oprócz samodzielnego wykonywania odpowiedzialnych zadań technicznych muszą często także prowadzić szkolenia, pełnić rolę mentora technicznego, brać udział w rozmowach kwalifikacyjnych czy kierować małymi zespołami projektowymi. Jeszcze starsi, w randze głównego specjalisty / inżyniera opracowują i wdrażają strategię rozwoju dyscypliny technicznej w organizacji.
Teoria podkowy
Teoria podkowy (horseshoe theory) to kontrowersyjna teoria polityczna podkreślająca podobieństwa pomiędzy skrajną prawicą i skrajną lewicą (np. populizm, autorytaryzm i chęć obalenia kapitalizmu i systemu socjaldemokratycznego).
Kamil Stanuch, startupowiec i autor świetnego newslettera zauważył, że teoria ta ma zastosowanie również w kontekście statusu społecznego, pod względem np. moralności (“If you need drugs, hookers or the name of a good criminal defense lawyer ask the richest or poorest people you know. Middle class people will just look at you funny.“) czy relacji społecznych:
Klasowa karma zatacza koło: ubodzy pielęgnują relacje, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na niezależność, bogaci usytuowani na szczycie piramidy Maslowa używają dźwigni kapitału społecznego, a klasa średnia rozciągnięta jest między tymi dwoma krańcami.
Bogaci stanowią bardzo niewielką część społeczeństwa, która dodatkowo zazwyczaj stara się odseparować od niższych klas i utrzymywać relacje we własnym gronie. W związku z tym, mało który przedstawiciel klas biednej i średniej zna kogokolwiek NAPRAWDĘ bogatego na tyle dobrze, by na własne oczy zobaczyć, jak ważne dla bogatych są kontakty i relacje społeczne.
Nieświadomość tego faktu może prowadzić do konkluzji, że intensywne dbanie o relacje społeczne jest sygnałem niskiego statusu społecznego (wiejskość, zaściankowość, “Co ludzie powiedzą?”), a do bogactwa i elity społecznej prowadzi jedynie ciężka praca i zarabianie pieniędzy. Nic bardziej mylnego.
Oczywiście to umiejętności miękkie są najbardziej pomocne w budowaniu kapitału społecznego. Podsumowując, umiejętności miękkie są konieczne do rozwoju i awansu, zarówno zawodowego jak i społecznego - wyrwania się z pułapki średniego dochodu i przebicia szklanego sufitu klasy średniej.
Praktyka a teoria
Powszechnie wiadomo, że najlepiej uczyć się ćwicząc i praktykując. Jednak bez podstaw teoretycznych, można praktykować jedynie metodą prób i błędów, co w przypadku umiejętności miękkich może mieć opłakane skutki.
Korporacje często oferują szkolenia rozwijające umiejętności miękkie. Można się na nich dowiedzieć, że należy być pozytywnie nastawionym, zdecydowanym, zaangażowanym, okazywać pokorę i szacunek, efektywnie zarządzać czasem, skutecznie negocjować, rozwiązywać konflikty, nawiązywać relacje z ważnymi osobami w organizacji, sprzedawać i promować swoje pomysły itd itp, bla bla bla…
Proste? Gdyby tak było, każdy kto przeczytałby kompendium zawarte w poprzednim zdaniu byłby już dożywotnio skazany na sukces w życiu i karierze zawodowej.
Do skutecznej nauki potrzebny jest kontekst. Dr Harvey Karp, pediatra, który opracował metodę 5S ułatwiającą uspokajanie płaczących niemowlaków, postanowił szczegółowo opisać ją w liczącej 300 stron książce Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy. Metoda składa się z pięciu czynności, które można wymienić w jednym zdaniu lub pobieżnie opisać na jednej stronie. Przeczytawszy książkę zrozumiałem jednak po co, dlaczego i jak dokładnie należy wykonywać kolejne czynności i nabrałem wiary w jej skuteczność. Poprawność i wytrwałość w stosowaniu metody ostatecznie umożliwiła szybkie uspokajanie mojej małej córeczki.
Gdybym nie przeczytał książki, prawdopodobnie spróbowałbym parę razy, po czym stwierdziłbym że ‘to nie działa’ i spróbowałbym czegoś innego.
To właśnie nauki humanistyczne nadają kontekst i znaczenie umożliwiające skuteczne rozwijanie umiejętności miękkich.
Humanistyczna transformacja
Transhumanista to zwolennik intensywnego wykorzystania zaawansowanych technologii do zwiększenia jakości i długości życia. Postanowiłem wypożyczyć sobie ten termin i wykorzystać do swoich niecnych celów: określenia osoby o umyśle ścisłym przechodzącej humanistyczną transformację. Dlatego właśnie ten newsletter nosi tytuł Transhumanista.
Określenie to pasuje dobrze, bo humanistyczna transformacja jest w pewnym sensie lustrzanym odbiciem paradygmatu transhumanizmu. W obu przypadkach chodzi o poprawę jakości życia i wejście na wyższy poziom egzystencji, jednak przy humanistycznej transformacji zachodzi to z pomocą wiedzy humanistycznej, zamiast nauk ścisłych i technologii.
Obecne słowo ‘Trans’ kojarzy się najczęściej z osobami pokonującymi granice płci. Transwestyta przebiera się, by poczuć się i zaprezentować jako osoba przeciwnej płci. Transseksualista poddaje się operacjom i terapiom hormonalnym próbując zmienić swoją płeć w każdym możliwym fizycznie i medycznie aspekcie.
Nie wiem jeszcze dokąd zaprowadzi mnie moja humanistyczna transformacja.
Być może, jak transseksualista, ostatecznie niemal zupełnie zmienię się w humanistę i przejdę na emeryturę jako profesor filozofii lub socjologii?
Może, jak transwestyta, będę często zakładał szaty humanisty, by móc poczuć się kimś innym i wzbogacić swoje życie?
Może, jak osoba androgyniczna, zostanę inżynierem posiadającym wyraźne cechy humanisty, co uczyni mój wizerunek i styl życia bardziej modnym i atrakcyjnym?
Wreszcie może, jak osoba genderfluid, będę mógł swobodnie wybierać pomiędzy tożsamością inżyniera a humanisty w zależności od sytuacji lub aktualnego samopoczucia?
Dla kogo
Newsletter ten jest przede wszystkim dla osób takich jak ja: inżynierów, specjalistów IT i innych osób o umyśle ścisłym, którzy po paru względnie udanych latach kariery mimo wszystko czują, że brakuje im czegoś, co pozwoliłoby im wejść na wyższy poziom kariery, klasy społecznej czy egzystencji. W związku z tym, postaram się pisać prostym językiem - będę unikał słów ‘hermeneutyka’, ‘semiotyka’ czy ‘solipsyzm’, przynajmniej bez objaśnienia.
Jest również dla wszystkich innych zainteresowanych szeroko pojętych samorozwojem. Jednak dla humanistycznych wyjadaczy mających w małym palcu Prousta, Kahnmemana i Heideggera niektóre tematy mogą wydać się oczywiste i mało odkrywcze.
Od jakiegoś czasu media alarmują o pokoleniu młodych mężczyzn całkowicie lub częściowo (np. quiet quitting) rezygnujących z pracy i poświęcających większość wolnego czasu na gry video. Mam nadzieję że moje teksty dotrą do kogoś z tej grupy, a może nawet komuś pomogą.
Oczywiście będę pisał też dla siebie - umiejętność klarownego pisania jest jedną z najważniejszych pod względem umiejętności miękkich. Chcę przede wszystkim zwiększyć sprawność pisania, bo choć wydaję mi się że piszę w miarę klarownie, zajmuje mi to zdecydowanie zbyt wiele czasu: często rozwlekam wypowiedzi, by później kasować, podsumowywać i skracać.
Nie ukrywam też pobudek snobistyczno-egoistycznych: intelektualista należący do elity społecznej jest (przynajmniej w moim wyobrażeniu) autorem książek, lub przynajmniej tekstów publicystycznych. Pisanie i publikowanie jest dla mnie jednym z sygnałów wysokiego statusu społecznego, więc pisząc i publikując dowartościowuję sam siebię.
Co
W kulturze anglosaskiej istnieje pojęcie Wielkiej Konwersacji (Great Conversation) odbywającej się pomiędzy autorami tekstów, którzy przez wieki publikują, analizują, nawiązują i komentują dzieła napisane przez poprzedników - “stojąc na barkach olbrzymów” wzbijają się na nowe wyżyny. Nie ma żadnego rytuału ani progu wejścia - wystarczy po prostu pisać.
Udział w Wielkiej konwersacji jest też skutecznym sposobem nauki. Często uświadomiałem sobie, że z książki przeczytanej kilka miesięcy lub lat temu pamiętam bardzo niewiele. Dlatego postaram się tu umieszczać przede wszystkim felietony, zawierające analizę wybranych utworów szeroko pojętej kultury (od dzieł wielkich filozofów po posty z Twittera i filmiki z TikToka) oraz diagnozę, dyskusję, polemikę i syntezę własnej opinii w danym temacie.
Na pewno pojawią się też historie z życia wzięte oraz przemyślenia i luźne refleksje, wzbogacone o analizy, odniesienia i konkluzje, podsumowujące to, czego nauczyłem się w danej sytuacji lub etapie życia lub co po prostu przyszło mi do głowy.
O czym
Postaram się tworzyć teksty “popularnonaukowe” - w cudzysłowie, ponieważ popularnonaukowość kojarzy się z naukami ścisłymi i przyrodniczymi. Zamiast nich będę nawiązywał przede wszystkim do najbardziej praktycznych dyscyplin humanistycznych: filozofii, psychologii, socjologii, kultury, a także ekonomii (zwłaszcza w skali mikro) i zarządzania.
Te dwie ostatnie mogą na pierwszy rzut oka nie kojarzyć się z humanizmem: Po pierwsze, jak powszechnie wiadomo, humanista nie umie matematyki, po drugie, zarówno ekonomia jak i zarządzanie kojarzą się z pieniędzmi (i to dużymi), a humanizm nie. Jednak dopóki to ludzie a nie sztuczna inteligencja wykonują większość transakcji finansowych i pracy, zarówno ekonomia jak i zarządzanie będą dotyczyły właśnie zachowań ludzi.
Dziedzinami odrobinę mniej praktycznymi, zorientowanymi na skalę makro są historia, polityka czy makroekonomia. Jednostka nienależąca do elity ma zazwyczaj bardzo ograniczony wpływ na bieg historii, sposób rządzenia państwem czy światową gospodarkę. Jednocześnie jednak obszary te mają bardzo duży (w niektórych przypadkach decydujący) wpływ na nasze życie. Zrozumienie tych relacji pomaga zrozumieć wiele zjawisk psychologicznych, mechanizmów społecznych czy prądów filozoficznych.
Historia jest wyraźnie obecna zarówno w debacie publicznej jak i w szkole. Dlatego postaram się ograniczyć tematy historyczne kwestii wpływu na współczesne społeczeństwo. Na pewno nie będzie też politycznego bełkotu w stylu “Czy opozycja powinna stworzyć wspólną listę do sejmu” lub “Dlaczego Ziobro blokuje pieniądze z KPO”. Za to pojawią się tematy ideologiczne, powiązane z kulturą, filozofią i socjologią.
Epilog
Gratuluje dotarcia do końca tego przydługiego wstępu. Jeśli podoba Ci się ten tekst i koncepcja newslettera, zapraszam do subskrybowania oraz udostępnienia poniżej. Komentarze i sugestie mile widziane - zapraszam również do kontaktu przez Facebook lub LinkedIn.
Zawsze STRONG.
-- Depr