Jako indywidualista i introwertyk od lat staram się aktywnie rozwijać umiejętności społeczne. Dlatego chętnie czytam analizy i opracowania na temat relacji, znajomości i przyjaźni.
Przez większość życia myślałem o tych kwestiach w sposób bardzo jednowymiarowy, jako oś układu współrzędnych na której możemy ustawić kolejno nieznajomych, osoby mijane codziennie w bloku/szkole/pracy, kolegów i koleżanki z pracy/szkoły, znajomych z którymi spotykamy się po pracy/szkole oraz prawdziwych przyjaciół, zapewniających sobie nawzajem potrzebne wsparcie.
Niedawno odkryłem jednak, że istnieje wiele wymiarów przyjaźni i znajomości, każdy z nich zaspokaja inne potrzeby i dostarcza innego rodzaju wsparcia. Wiedza ta pomaga mi dbać o moje relacje w sposób bardziej zrównoważony. Pozwala też lepiej zrozumieć mechanizmy sprawiające, że dla kogoś w moim wieku (po trzydziestce), sytuacji życiowej oraz żyjącego w dzisiejszych czasach, zarówno utrzymywanie relacji z przyjaciółmi jak i pozyskiwanie nowych może być szczególnie utrudnione, co z kolei umożliwia skuteczne przeciwdziałanie szkodliwym trendom i zadbanie o relacje, na których nam zależy.
Przyjaciel - to brzmi dumnie
Przegląd zagranicznej literatury na temat przyjaźni utrudnia nam semantyka. Polskie słowo “przyjaciel” kojarzy się z kimś bliskim, na kim można polegać, natomiast do określenia osób, z którymi nie łączą nas tak bliskie więzi używamy pojęć kolega/koleżanka i znajomy/znajoma.
Z kolei słowo “friends” obejmuje także grono znajomych. Słowa “colleague” i “acquaintance” istnieją, ale są formalizmami, raczej nieużywanymi w mowie potocznej.
Obfitość oraz znaczenie słownictwa jest pochodną kwestii istotnych w kulturze korzystającej z języka. Nietrudno jest nam domyślić się, dlaczego Eskimosi mają 50 słów oznaczających śnieg. Wydaje mi się, że wyraźny podział kontaktów społecznych na kategorie “przyjaciół” i “znajomych”, w odróżnieniu od obejmującego wszystkich “friends”, wynika z tej samej kwestii co fakt, że w języku polskim nie ma bezpośrednich odpowiedników słów rapport i empowerment - 200 lat zaborów, wojen i komuny zaowocowało niskim poziomem zaufania społecznego i koniecznością wyraźnego określenia grup osób nam bliskich, którym możemy zaufać, oraz dalszych znajomych, w towarzystwie których wypada zachować szczególną ostrożność.
Taksonomia przyjaźni
Socjolog Randall Collins określił następujące rodzaje friends - przyjaciół/znajomych:
Sojusznicy (Allies) - Osoby, na których pomoc możemy liczyć: współpraca, pożyczki, polecenie w pracy, porady lub “załatwianie” czegoś.
Powiernicy (Backstage confidantes) - osoby, którym zwierzamy się, rozmawiamy o osobistych problemach i konsultujemy trudne życiowe decyzje. Zasadniczą cechą tej relacji jest poufność i prywatność.
Towarzysze (Fun friends) - osoby, w towarzystwie których dobrze się bawimy - ekstrawertycy oraz osoby, w których towarzystwie sami chętniej zachowujemy się w sposób ekstrawertyczny.
Hobbyści (Mutual-interests friends) - osoby, z którymi łączą nas wspólne zainteresowania. Wspólnie spędzony czas jest poświęcony albo na praktykowanie hobby albo rozmawianie o nim.
Znajomi (Sociable acquaintances) - osoby z którymi spotykamy się na mieście, odwiedzamy się w domach, widujemy się na imprezach i uroczystościach, ale nienależące do żadnej z powyższych kategorii. Rozmowy dotyczą więc najczęściej tematów przyziemnych: dom, praca, dzieci, wakacje, plotki, polityka - najmniejszy wspólny mianownik kapitału kulturowego.
Najbardziej pierwotną formą przyjaźni są sojusznicy - relacje tego typu występowały w prymitywnych, egalitarnych wspólnotach łowców-zbieraczy, możemy je dostrzec nawet w królestwie zwierząt. W starożytnym Rzymie mianem przyjaciela - łacińskie amicus - określano sojuszników militarnych i politycznych.
Wymagana w relacji powierników prywatność dostępna jest dopiero od kilkuset lat, o czym świadczy m.in historia architektury - wcześniej rodziny chłopów żyły w chatach gromadząc się nierzadko tylko w jednej izbie, szlachta natomiast zamieszkiwała zamki i pałace stanowiące układy połączonych ze sobą komnat wypełnionych dworzanami - korytarze pojawiły się dopiero w XVII. w.
Towarzysze i Hobbyści przez wieki istnieli tylko wśród arystokracji utrzymującej się z pasywnych źródeł dochodów i dysponującej dużą ilością wolnego czasu. W XIX. w., spędzanie czasu w sposób nieproduktywny stało się sposobem sygnalizowania statusu społecznego odróżniającym arystokratów od bogatych przedsiębiorców: nuworysze zaczęli dorównywać majątkiem starym elitom, ale kosztem czasu i ciągłego zaangażowania w prowadzenie interesów (Thorstein Veblen - Teoria Klasy Próżniaczej). Dopiero przemiany społeczne XX. w. upowszechniły ten rodzaj relacji wśród reszty społeczeństwa. W tym samym okresie popularny stał się też model relacji Znajomych o tym samym statusie.
Z przyjaciółmi przez życie
Pierwszymi przyjaciółmi w naszym życiu są nasi rodzice - od samego początku pełnią role Sojuszników, Powierników, Towarzyszy oraz - jeśli pasjonują się czymś, co można robić w każdym wieku - także Hobbystów. Później jednak funkcje te stopniowo przejmują od nich rówieśnicy.
Najpierw Towarzysze - dla dziecka przyjaciel to ktoś, z kim lubi się bawić. W okresie szkolnym, kształtująca się powoli tożsamość i indywidualność sprawia, że szukamy bliższych relacji z Hobbystami preferującymi te same sposoby spędzania wolnego czasu. Później, bunt w okresie dojrzewania sprawia, że rodzice przestają być najważniejszymi osobami w naszym życiu, a o osobistych problemach wolimi rozmawiać z przyjaciółmi - Powiernikami. Jednocześnie, postępuje proces socjalizacji: uczymy się funkcjonować w większej społeczności, przestrzegać norm społecznych, grać w gry sygnalizujące status społeczny oraz zachowywać się tak, jak wypada, by sprawić, że będziemy lubiani i akceptowani - w ten sposób pojawia się w naszym życiu kategoria Znajomych.
A co z sojusznikami? Dla wielu z nas, przez większość życia jedynymi prawdziwymi sojusznikami pozostają członkowie najbliższej rodziny. Występuje tu klasowy efekt podkowy, który kiedyś zauważył Kamil Stanuch:
Klasowa karma zatacza koło: ubodzy pielęgnują relacje, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na niezależność, bogaci usytuowani na szczycie piramidy Maslowa używają dźwigni kapitału społecznego, a klasa średnia rozciągnięta jest między tymi dwoma krańcami.
Klasa średnia obecnie nie potrzebuje Sojuszników - jest dziś w stanie kupić lub zamówić dowolne produkty i usługi potrzebne do godnego funkcjonowania. W tej grupie relacje z Sojusznikami mogą się wręcz kojarzyć nienajlepiej - z biedą i niesamodzielnością (jak budowa domu systemem gospodarczym z pomocą teścia i szwagra, zamiast zatrudnienia ekipy budowlanej) albo z nepotyzmem i kolesiostwem zepsutych elit (znowu pokłosie trudów ostatnich 200 lat historii Polski).
Model relacji sojuszników w pewnym stopniu zdekonstruowała też rewolucja przemysłowa. Współpraca w dużych firmach i organizacjach narzucających kto, z kim i na jakich zasadach ma współpracować ma jednak trochę inny charakter. Sojusze w sferze zawodowej pozostają więc domeną właścicieli i prezesów firm, działów zajmujących się współpracą z podmiotami zewnętrznymi (sprzedaż, marketing) oraz menedżerów średniego szczebla, uwikłanych w korporacyjną politykę. Nie dotyczą więc większości pracowników na niższych szczeblach organizacji.
Antropolog James Richardson przedstawił zanik relacji Sojuszników w kulturze zachodniej pokazując kontrast pomiedzy Ameryką a społecznością tamilską żyjącą na południu Indii: podczas gdy amerykanie zredukowali rolę przyjaciela do funkcji rozrywkowej (jak w serialu Przyjaciele/Friends), tamilowie często muszą liczyć na pomoc przyjaciół - Sojuszników w sprawach, które w indywidualistycznych krajach zachodu wydają się trywialne, jak umówienie wizyty u lekarza czy zakup sprzętu AGD (tu przychodzą na myśl słusznie minione czasy PRL).
Kryzysy przyjaźni
Świadomość istnienia odrębnych rodzajów przyjaźni ułatwia wyjaśnienie problemów, z jakimi wiąże się nawiązywanie i utrzymywanie przyjaźni w dorosłości.
Według Julie Beck z magazynu Atlantic, liceum i studia są najlepszym okresem na nawiązywanie przyjaźni. Później priorytetami stają się praca, związki i dzieci - w hierarchii społecznych potrzeb dorosłego człowieka przyjaciele są przeważnie na ostatnim miejscu. Spędzamy więc z przyjaciółmi mniej czasu, ale, co istotniejsze, w znacznie mniejszym stopniu oczekujemy od nich realnego wsparcia, wiedząc, że tak jak my, mają sporo ważniejszych spraw na głowie. W ten sposób, przyjaźnie Sojuszników i Powierników z młodości w naturalny sposób ulegają degradacji do poziomu Znajomych w dorosłości.
Jednocześnie, Beck podkreśla wyjątkową zdolność przyjaźni do przetrwania, gdy przyjaciele widują się rzadko (lub nawet nigdy), wyróżniając trzy kategorie aktywności przyjaźni:
Aktywne - Częsty kontakt, możliwość uzyskania wsparcia.
Uśpione - Długie przerwy, otwartość na odnowienie kontaktu.
Pamiątkowe - Osoby ważne dla nas w przeszłości, które nadal uznajemy za przyjaciół pomimo całkowitej utraty kontaktu.
Media społecznościowe w sztuczny sposób podtrzymują namiastkę relacji z osobami, z którymi straciliśmy rzeczywisty kontakt. Według Beck, zaburza to naturalny proces wygaszania relacji z osobami nieodgrywającymi już w naszym życiu żadnej istotnej roli.
Rozkład przyjaźni w dorosłości sprawia, że utrzymywanie aktywnych relacji wymaga więcej wysiłku i czasami, jak pisze pisarka i dziennikarka Rosie Sparks, przypomina pracę sekretarki. Jednocześnie porównuje to zjawisko do zaniku mięśni i sugeruje, zamiast opadać ze zmęczenia pod ciężarem relacji, przyłożyć się do ćwiczenia i odbudowy sprawności społecznej z czasów młodości.
Pisarka i dziennikarka Anne Helen Petersen analizując statystyki dotyczące przyjaźni w różnych grupach wiekowych wskazuje, że najbardziej samotnym okresem życia nie jest, jak mogłoby się wydawać starość, ale środek dorosłości. Jego początkiem jest opisany przeze mnie wcześniej polikryzys trzydziestolatków. Końcem - etap, który Petersen nazwa Portalem - pozytywny odpowiednik kryzysu wieku średniego następujący ok. czterdziestego roku życia, w ramach którego zgromadzony kapitał, pozycja zawodowa i sytuacja rodzinna umożliwia przewartościowanie priorytetów życiowych - np. porzucenie nudnej pracy w korporacji i zajęcie się czymś, co zawsze chcieliśmy robić, lub właśnie odnowienie i ożywienie relacji z przyjaciółmi.
Petersen z jednej strony sugeruje, że problemy dzisiejszych trzydziestolatków z aktywnym utrzymywaniem przyjaźni mogą być przejściowe. Z drugiej, zwraca uwagę na to, że dla osób po 50-tce prowadzących dziś satysfakcjonujące życie towarzyskie ułatwienie stanowi nie tylko większa ilość wolnego czasu, ale także to, że dorastali w czasach, w których działalność w młodzieżowych zespołach, grupach i stowarzyszeniach była na porządku dziennym. Łatwiej jest więc im powrócić do tego typu aktywności w drugiej połowie życia. Odbudowa przyjaźni po 50-tce prawdopodobnie będzie zatem trudniejsza dla pokoleń Z i Millenialsów, wychowanych w kulturze hiperindywidualizmu.
Męskie sprawy
Szczególnie zagrożonym gatunkiem przyjaźni są przyjaźnie pomiędzy dorosłymi mężczyznami. Czynniki ewolucyjne i kulturowe powodują bowiem dodatkowe problemy, nakładające się na te wymienione powyżej.
W dorosłym życiu mężczyznom szczególnie trudno jest zdobywać nowych przyjaciół - Powierników. Według kobiecej wersji narracji o współczesnym kryzysie męskości, mężczyźni powinni mówić więcej o swoich uczuciach i słabościach. Trudno jednak się dziwić, gdy spojrzymy na problem od strony psychologii ewolucyjnej: okazywanie słabości przez mężczyznę obniża wartość zarówno w oczach kobiet (jako potencjalnego partnera) jak i innych mężczyzn (jako potencjalnego Sojusznika). Ukrywanie słabości przez setki tysięcy lat przekładało się zatem bezpośrednio na szanse przetrwania i reprodukcji, w znacznie większym stopniu niż ewentualne korzyści emocjonalne i psychologiczne związane z relacjami z Powiernikami.
Ostatnich przyjaciół - Powierników poznałem w liceum. Jako nastolatek - pół dziecko, pół dorosły - miałem jeszcze możliwość otwarcia się w stopniu umożliwiającym powstanie takiej relacji. Później, dla wielu mężczyzn jest to już bariera nie do przeskoczenia, co świetnie pokazali w swoim skeczu niezawodni panowie z Viva La Dirt League:
Warto zwrócić uwagę na Youtubowe komentarze pod filmem: większość wyraża współczucie dla głównego bohatera połączone z przeświadczeniem, że podjęcie przez dorosłego mężczyznę próby zaprzyjaźnienia się z kimś w rzeczywistości zakończyłoby się podobnie spektakularną porażką.
Wyzwaniem dla dorosłego mężczyzny jest nie tylko zdobywanie nowych przyjaciół - Powierników, ale także utrzymanie zdobytych wcześniej relacji na tym poziomie - wspomniane wcześniej mechanizmy społeczne sprzyjają bowiem ich naturalnej degeneracji do poziomu Znajomych.
Kobiety natomiast nie mają problemu z nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji z przyjaciółkami - Powierniczkami w dorosłości. Według psycholożki ewolucyjnej dr. Tanii Reynolds, dla kobiety Powierniczka staje się również Sojuszniczką: otwieranie się i okazywanie sobie nawzajem słabości jest dla kobiet sposobem okazania zaufania, umożliwiającego zawarcie czegoś w rodzaju paktu o nieagresji oraz wspólnej obrony przed plotkami, podstępami i innymi formami zaciekłej konkurencji ze strony innych kobiet, o której pisałem niedawno:
W tej kwestii psychologia ewolucyjna działa więc na korzyść kobiet.
Psycholog Joshua Coleman pisząc o męskim doświadczeniu rozwodu zwraca uwagę na fakt, że podczas gdy kobiety często mogą liczyć na wsparcie emocjonalne przyjaciółek - Powierniczek, mężczyźni zostają z problemem sami, gdy okazuje się, że jedynym Powiernikiem przez lata była odchodząca właśnie żona. Dla mężczyzny zmagającego się z wymienionymi wyżej trudnościami w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji z przyjaciółmi i znajomymi pewnym rozwiązaniem może być poleganie na wspólnych znajomych pozyskanych przez bardziej towarzyską partnerkę. W takiej sytuacji rozpad związku może dla mężczyzny wiązać się jednak z utratą większości Znajomych oraz społeczną alienacją.
Idź pod prąd
Bardzo wiele napisano już i powiedziano o współczesnym kryzysie relacji społecznych. W tym gąszczu narracji pozytywnie wybija się poniższy materiał z kanału Nie wiem, ale się dowiem! :
Oprócz standardowego narzekania na obecny stan rzeczy, porównywania z życiem w przeszłości oraz spekulacji na temat możliwych zmian społecznych i systemowych rozwiązań, na samym końcu znajduje się niezwykle cenna i konkretna porada:
Jednym z rozwiązań, które proponuję, to nie liczyć na los, że zapewni nam miejsca, możliwości i okoliczności, dzięki którym będziemy spotykać ludzi, lecz nauczyć się samemu wychodzić z inicjatywą i budować kontakty społeczne nie na szczęściu, lecz na umiejętnym zarządzaniu własnym życiem.
Powyższy klip dotyczy problemów pokolenia Z, młodych ludzi, którym pandemia i media społecznościowe odebrały tradycyjne sposoby rozwijania relacji społecznych w młodości. Jednak końcowa rada w równym stopniu sprawdzi się w przypadku millenialsów po trzydziestce, znajdujących się w statystycznie najtrudniejszym dla przyjaźni okresie życia.
Wracamy tu do głównej zasady samorozwoju: nikt nie zrobi tego za Ciebie - jedyną osobą, której zachowanie możesz zmienić jesteś Ty sam/a.
Warto więc samodzielnie inicjować kontakty, proponować spotkania i organizować wydarzenia. W tej kwestii pułapką może być oczekiwanie wzajemności - podobnej aktywności i inicjatywy ze strony przyjaciół i znajomych. Czy naprawdę powinniśmy jej oczekiwać w warunkach ogólnego kryzysu przyjaźni i relacji społecznych?
Uważam że błędem jest sprowadzanie kwestii zaangażowania i inwestycji w relację jedynie do tego, kto inicjuje kontakt - jeśli relacja jest dla nas dobra i wartościowa, nie powinniśmy z niej rezygnować tylko dlatego, że druga strona nie wykazuje inicjatywy.
Wiele grup towarzyskich w których funkcjonowałem było aktywnych tylko dzięki jednemu lub kilku liderom lub oddolnym organizatorom, którzy przejmowali inicjatywę, proponowali i organizowali spotkania. Nie widzę powodu, dla którego dwustronne relacje pomiędzy przyjaciółmi nienależącymi wspólnie do większej grupy nie mogłyby również funkcjonować w ten sposób.
Samodzielne budowanie kontaktów społecznych to nie tylko utrzymywanie relacji z przyjaciółmi i zdobywanie nowych Znajomych, ale także umiejętność eskalacji kontaktów z nimi do poziomu Sojuszników, Powierników, Towarzyszy i Hobbystów. W przypadku Powierników i Towarzyszy wymaga to odwagi w przełamywaniu barier emocjonalnych, szczególnie trudnych do sforsowania mężczyznom. Hobbyści wymagają natomiast znalezienia wspólnych zainteresowań, które nie zawsze wypłyną naturalnie podczas kurtuazyjnych rozmów na poziomie Znajomych - wymagane jest tu większe zainteresowanie drugim człowiekiem i otwartość dzielenia się własnymi zainteresowaniami.
Jak wcześniej wspomniałem, w gronie klasy średniej Sojusznicy mogą wydawać się zbędni, jednak umiejętność ich pozyskiwania może znacząco ułatwić awans społeczny i zawodowy.
Randall Collins zwraca uwagę na to, że relacje tego typu nie muszą przebiegać na zasadzie wzajemności (“Ty pomożesz mnie, a ja tobie“). Ludzie doświadczeni i kompetentni lubią opowiadać o tym co robią, pomagać i doradzać - wejście w rolę mentora lub mecenasa nadaje prestiż, który sam w sobie może stanowić uczciwą rekompensatę.
Już w IV w. p.n.e. Platon pisał w Fajdrosie:
Książki są martwymi szczątkami żywych myśli.
Nieme, niezrozumiałe, bezbronne.
Nie z nich nauka, ale z żywych ust i z duszy mistrza.
Od ludzi w pewnych aspektach lepszych od nas samych możemy się nauczyć więcej, niż z książek, dlatego myśląc poważnie o swoim rozwoju warto nauczyć się utrzymywać relacje z takimi osobami. Jak? O tym napiszę trochę więcej w kolejnej części.
Jeśli podoba Ci się ten tekst, zapraszam do subskrybowania oraz udostępniania. Komentarze i sugestie mile widziane - zapraszam również do kontaktu przez Facebook lub LinkedIn.