Media Aspołecznościowe. Ep. 1: Cyfrowy Minimalizm
Notatki z książki "Cyfrowy Minimalizm" Cala Newporta
Z serii Media Aspołecznościowe
Epizod 1: Cyfrowy Minimalizm
Czas potrzebny na przeczytanie: ok. 12 min.
Wiele mówi się o szkodliwości nadużywania mediów społecznościowych. Jako receptę na problem uzależnienia od nich czasami proponuje się neoluddyzm - uznanie tych technologii za zło oraz całkowite wyeliminowanie ich z życia - “Usuń Facebooka, wyrzuć smartfon” itd. - jak w terapii uzależnień od alkoholu i narkotyków.
Nie sądzę, abym był uzależniony, ale na pewno sięgam po smartfon zbyt często i spędzam z nim w ręku zbyt dużo czasu. Dlatego myślę o tym problemie bardziej w kategoriach szkodliwego nawyku, podobnego do objadania się niezdrowymi przekąskami, niż uzależnienia. W tej sytuacji, odrzucanie cyfrowych technologii zamiast nauczenia się korzystać z nich w sposób odpowiedzialny i zrównoważony byłoby wylaniem dziecka z kąpielą.
W poszukiwaniu bardziej skutecznych metod walki z tym szkodliwym nawykiem sięgnąłem po książkę Cala Newporta Cyfrowy Minimalizm: Jak zachować skupienie w hałaśliwym świecie:
Cal Newport jest absolwentem MIT i profesorem informatyki na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie. Jednak najbardziej znany jest jako autor bestsellerowych poradników dotyczących skutecznej pracy i nauki takich jak Praca Głęboka. Jako informatyk piszący o rozwoju umiejętności miękkich i psychologii, Newport jest więc wyjątkowym przykładem prawdziwego Transhumanisty w rozumieniu koncepcji tego newslettera oraz aspiracji jego autora.
Newport przeprowadził szereg badań, eksperymentów i wywiadów z 1600 użytkownikami mediów społecznościowych skutecznie stosującymi różne strategie chroniące przed ich nadużywaniem. Na jego podejście na pewno wpłynął też fakt, że do 2016 roku w ogóle nie korzystał z mediów społecznościowych - nie zdążył się on przyzwyczaić do nich na początku, gdy bilans zysków i strat użytkowników był korzystniejszy niż teraz i od początku podchodził do nich krytycznie.
W pierwszym wpisie z serii o mediach aspołecznościowych postanowiłem podsumować najciekawsze wątki tej publikacji, uzupełniając je o własne spostrzeżenia i doświadczenia związane z tematem ograniczenia używania mediów społecznościowych.
W kolejnym wpisie opiszę zestaw przekonań które nabyłem lub wypracowałem, dodatkowo pomagających mi utrzymać dyscyplinę w korzystaniu z cyfrowych technologii.
UWAGA: Możliwym działaniem niepożądanym czytania notatek z książek na blogach może być brak motywacji do samodzielnego przeczytania książki. Poniższe notatki nie stanowią porady życiowej i mają charakter informacyjny. Przed użyciem zapoznaj się z treścią książki bądź skonsultuj się z lekarzem lub psychoterapeutą.
Cyfrowi amisze
Ideologia Newporta, w odróznieniu od neoluddyzmu, zakłada nauczenie się korzystania z mediów społecznościowych w sposób zrównoważony, maksymalizujący zyski i minimalizujący straty. Przeciwstawia ją dominującemu obecnie cyfrowemu maksymalizmowi napędzanemu przez zjawisko FOMO - lęku przed tym, ze coś nas ominie - oraz technooptymizm i zerojedynkowe traktowanie technologii (wszystko albo nic) promowane przez firmy tworzące platformy społecznościowe.
Newport przytacza przykład znanych technologicznych minimalistów - wspólnoty amiszów. Wbrew obiegowym opiniom, nie odrzucają oni wszystkich nowoczesnych technologii, ale stosują je w sposób ograniczony, chroniący ich przed ich szkodliwymi skutkami:
Nie mają telefonów komórkowych ale korzystają ze wspólnej budki telefonicznej.
Nie mają samochodów, ale mogą jeździć Uberem.
Używają traktorów, ale tylko z metalowymi kołami uniemożliwiającymi im poruszanie się po drogach.
Korzystają nawet z zaawansowanych maszyn rolniczych, ale napędzanych prądem z paneli fotowoltaicznych albo agregatów.
Ten rodzaj technicznego minimalizmu powraca później w formie “ćwiczeń” - konkretnych sposobów samoograniczania się w korzystaniu z technologii:
Skasowanie aplikacji mediów społecznościowych z telefonu i ewentualne korzystanie z nich wyłącznie na komputerze.
Minimalistyczną wersją tego ćwiczenia, którą stosuję z powodzeniem, jest usunięcie ikony aplikacji z głównego ekranu. Minimalna bariera jaką jest konieczność wykonania świadomej akcji - przesunięcia palcem i wyświetlenia pełnej listy aplikacji - okazała się wystarczająca, by zabezpieczyć przed odruchem kliknięcia w niebieską ikonkę Facebooka lub LinkedIna.
Stosowanie “procedur operacyjnych” - planowanie i ograniczenia czasowe
Już wcześniej korzystałem z opcji ograniczania czasowego aplikacji Facebooka w telefonie do 30 minut dziennie. Gdy czas minął… wchodziłem w ustawienia i przesuwałem limit o kolejne 5, 10 lub 15 minut. I tak w kółko. Po dojściu do limitu na poziomie ok. półtorej godziny w przypływie frustracji resetowałem limit do wyjściowych 30 minut i rozpoczynałem od nowa zabawę w przesuwanie limitu.
Lektura książki Newporta pomogła mi nabrać dyscypliny - od tego czasu ściśle trzymam się wyznaczonego limitu 30 minut, ostatnio zdarza mi się nawet nie dobić do limitu w ciągu dnia.
Korzystanie z technologii i mediów starego typu (np. gazeta, radio).
Od dawna korzystam z czytnika RSS gReader. RSS, technologia agregacji wiadomości pochodząca jeszcze z lat 90., nigdy nie był szczególnie popularny i dziś już mało kto o nim pamięta. Jednak w obliczu zalewu treści na portalach internetowych i w mediach społecznościowych szczególnie warto wrócić do tej technologii.
Ponadto, odkąd częściej jeżdżę samochodem, słucham więcej radia: jestem bardziej na bieżąco zarówno pod względem wiadomości, jak i muzyki, której z jakiegoś powodu widzę w mediach społecznościowych bardzo niewiele.
Zostawianie telefonu w domu (w wersji light - w schowku w samochodzie). Dla potrzebujących być mimo wszystko pod telefonem Newport poleca urządzenie Light Phone - “głupi” telefon na który można przekierować połączenia telefoniczne z Iphone’a.
W ramach podobnej procedury planuję zakup tradycyjnego budzika, który wyeliminuje główną potrzebę przynoszenia smartfona do sypialni i umożliwi zostawienie telefonów na parterze mojego domu. Obecnie korzystanie ze smartfona w sypialni jest i tak utrudnione, ponieważ sygnał WiFi nie dociera na poddasze, blokowany przez zbrojenie stropu działające jak klatka Faradaya. Sieć komórkowa również nie zapewnia dobrego połączenia z internetem. Podczas budowy wyprowadziłem na poddasze kabel od internetu ale… dotychczas nie zamontowałem jeszcze punktu dostępowego WiFi uznając, że obecny stan, w którym korzystanie z internetu na poddaszu jest możliwe, ale utrudnione jest lepszy, niż zapewnienie pełnej prędkości połączenia z internetem.
Zastąpienie smartfona “głupim” telefonem.
Innymi “głupimi” urządzeniami z których korzystanie jest względnie mało szkodliwe są czytniki ebooków typu Kindle, zawdzięczające popularność nie tylko wyświetlaczom w technologii elektronicznego papieru, ale także jednozadaniowości - nie można na nich instalować i uruchamiać aplikacji, a korzystanie z internetu za pomocą wbudowanej przeglądarki jest bardzo utrudnione.
Stosowanie aplikacji do blokowania rozpraszających stron internetowych (Freedom, SelfControl) “zamieniających nasze urządzenia w jednozadaniowe komputery” - metoda polecana szczególnie tym, dla których to nie smartfon a otwarta przeglądarka internetowa utrudnia skupienie się na pracy.
Znany inwestor Marc Andreessen niedawno ożywił debatę wokół AI, oscylującą wcześniej w zakresie od umiarkowanego optymizmu do fatalistycznego doomeryzmu, publikując swój manifest radykalnego technooptymizmu. Obawiającym się użycia AI przez złoczyńców odpowiada, że postępu nie można zatrzymać, ale można użyć technologii przeciwko technologii: gdy pojawiły się pistolety, nie zakazano ich produkcji w obawie, że użyją ich złodzieje - po prostu wyposażono policjantów w lepsze pistolety. Pragmatyczne podejście Newporta w podobny jak u Andreessena sposób zaleca użycie technologii do zwalczania szkodliwych skutków innych technologii, zamiast całkowitej rezygnacji z nich.
Przykładem kompleksowego wykorzystania wielu powyższych podejść jest sposób, którym rozwiązałem problem powiadomień:
Zablokowałem i usunąłem wszystkie niepotrzebne powiadomienia na telefonie (m.in rekomendacje algorytmów) i mailowe subskrypcje przysyłające reklamy.
Przydatne powiadomienia przychodzą tylko na maila (użycie starszej technologii), którego sprawdzam najczęściej na komputerze (użycie komputera zamiast smartfonu), kilka razy dziennie (planowanie czasowe).
Algorytmy Gmaila bardzo dobrze radzą sobie z oddzieleniem powiadomień od ważnych maili (technologia przeciwko technologii), dla których powiadomienia nadal przychodzą na telefon.
Powiadomienia o filmach na Youtube zablokowałem zupełnie - były rozpraszające i niepotrzebne. Oglądam filmy na Youtube jedynie przez maksymalnie pół godziny, w dni kiedy akurat nie usypiam córki i wieczorem mam samodzielny dostęp do telewizora (planowanie czasowe).
Na telefonie pozostawiłem jedynie powiadomienia dotyczące wiadomości tekstowych (w tym ważne maile z Gmaila), aktywności z mediów społecznościowych bezpośrednio mnie dotyczącej oraz zawierające krótkie informacje niewymagające podjęcia akcji, np. pogoda z Google.
Cyfrowe odgracanie
Newport poleca proces, który nazwał cyfrowym odgracaniem, jako najszybszą metodę wdrożenia cyfrowego minimalizmu.
Pierwszym etapem cyfrowego odgracania jest cyfrowy detoks, czyli trzydziestodniowa przerwa od wszystkich “opcjonalnych” technologii cyfrowych - nie tylko mediów społecznościowych i smartfonów, ale także telewizji, serwisów streamingowych, stron internetowych i gier wideo. Dla technologii absolutnie niezbędnych dla utrzymania życia zawodowego i osobistego należy stosować procedury operacyjne dotyczące ich stosowania.
W odróżnieniu od stosowanego w terapii uzależnień odwyku, po trzydziestu dniach cyfrowego detoksu można rozpocząć ponowne włączanie technologii. Wg Newporta, wiele osób biorących udział w jego eksperymencie odkrywało, że technologie, które odstawili na miesiąc nie są najlepszym sposobem spełnienia konkretnych potrzeb, dochodząc do rozwiązań opisanych w poprzednim akapicie.
Nie zdecydowałem się na przeprowadzenie cyfrowego detoksu - próbuję praktykować cyfrowe odgracanie oraz “ćwiczenia” bez niego. Będąc millenialsem po trzydziestce dobrze pamiętam świat bez smartfonów i mediów społecznościowych. Dla osób młodszych oraz tych, którym trudniej zmotywować się zmian, cyfrowy detoks może być doświadczeniem otwierającym oczy i pokazującym, że można i warto coś zmienić w swoim cyfrowym życiu.
Konwersacje zamiast połączenia
Wg Newporta, ważną częścią wdrażania cyfrowego minimalizmu jest to, co zrobimy odzyskanym w ten sposób czasem. Bez odpowiedniego zagospodarowania, wytworzona w ten sposób próżnia może z powrotem wciągnąć nas w wir szkodliwych technologii.
W kwestii kontaktów społecznych, Newport poleca się skupienie na wysokiej jakości interakcjach społecznych - optymalnie spotkaniach na żywo, minimalnie rozmowach telefonicznych. Newport odwołuje się do psychologii ewolucyjnej, wyjaśniającej jak głęboko społecznymi istotami są ludzie. Przez setki tysięcy lat istnienia gatunku Homo Sapiens brak umiejętności społecznych oznaczał zagrożenie zdrowia i życia (do dziś złamanie najważniejszej zasady współżycia społecznego - zakazu zabijania - w niektórych krajach grozi karą śmierci), co spowodowało szybką ewolucję obszarów mózgu wspierających interakcje społeczne, czego efektem ubocznym było rozwinięcie inteligencji umożliwiającej używanie narzędzi i rozwój techniki.
Newport cytuje profesor Sherry Turkle z MIT, która w swojej książce Reclaiming Conversation wprowadziła rozróżnienie między połączeniem a konwersacją. Następnie krytykuje formy komunikacji zapewniające jedynie połączenie, ale nie stanowiące prawdziwej konwersacji: lajki, komentarze i wiadomości tekstowe.
W przypadku konieczności utrzymania komunikacji za pomocą wiadomości tekstowych, Newport sugeruje zastąpienie rozpraszających ciągów wiadomości (np. streaki na Snapchacie) zblokowaną komunikacją tekstową: wysyłaniem dłuższych wiadomości o ustalonych porach dnia - implementacja opisanych wcześniej “ćwiczeń” planowania czasowego i użycia starszych technologii (zblokowana komunikacja przypomina pisanie emaili oraz tradycyjnych listów).
Przycisk “Like” Newport uważa za najgorszą formę komunikacji, przekazującą dokładnie jeden bit informacji (jak samochodowy klakson, tylko odwrotnie) i powodującą uzależniające skoki dopaminy.
Newport sugeruje, że dla większości osób limit możliwych do utrzymania relacji jest niższy niż znana z psychologii ewolucyjnej liczba Dunbara (150 osób) i przekonuje, że warto ograniczyć lub zrezygnować z kontaktów z osobami, z którymi łączą nas jedynie lajki i komentarze w mediach społecznościowych, a odzyskany w ten sposób czas zainwestować w relacje i wartościowe konwersacje z maksymalnie kilkudziesięcioma osobami z którymi jesteśmy realnie w stanie je utrzymywać.
Osobiście uważam, że znęcanie się Newporta nad przyciskiem “Like” jest oznaką drobnego anachronizmu jego książki, pisanej w latach 2016-2019. Wtedy narracja firm o tym, że media społecznościowe służą podtrzymywaniu relacji społecznych mogła jeszcze wydawać się wiarygodna. Jednak dziś mamy raczej do czynienia raczej z mediami aspołecznościowymi - platformami udostępniającymi głównie treści tworzone przez profesjonalnych twórców i influencerów.
Tak jak sugeruje Newport, utrzymywanie połączenia z dalszymi znajomymi wyłącznie poprzez lajkowanie zdjęć ich dzieci i wakacji może nie być najlepszym pomysłem. Uważam jednak, że przycisku “Like” można używać do promowania ciekawych i wartościowych treści (np. wpisy z newslettera Transhumanista), jeśli uważamy, że algorytmy powinny pokazać je większej liczbie osób.
Dyktatura ekstrawertyków
Newport podkreśla także problem odwrotny do opisanego powyżej: media społecznościowe odzierają nas z momentów odosobnienia, będących okazją do wartościowych refleksji i twórczego myślenia. Przypomina postaci takie jak Abraham Lincoln, Martin Luther King, Henry David Thoreau oraz większość największych nowożytnych filozofów, którym przebywanie w odosobnieniu pomogło poradzić sobie z wielkimi wyzwaniami i stworzyć epokowe dzieła. Przestrzega też przed odruchowym wyciąganiem smartfona w każdej sytuacji wiążącej się z odosobnieniem (na przystanku, w autobusie, w kolejce, w toalecie, pilnując dziecka), poleca też odbywanie samotnych spacerów.
Unikanie odosobnienia prawdopodobnie jest konsekwencją dyktatury ekstrawertyków: dominującego w kulturze i społeczeństwie obrazu postawy ekstrawertycznej jako prawidłowej i pożądanej, oraz postrzegania introwertyków jako osoby, którym należy “pomóc” i sprawić, by zachowywali się “normalnie”.
Firmy tworzące media społecznościowe umiejętnie wykorzystują gloryfikację interakcji społecznej w kulturze dyktatury ekstrawertyków do promowania swoich produktów i usług, mówiąc: odosobnienie to zło, dlatego jeśli akurat nie przebywasz z innymi ludźmi, wyciągnij smartfon i “połącz” się z nimi za pomocą mediów społecznościowych.
Ręczna robota
Trzecim polecanym przez Newporta sposobem zagospodarowania wolnego czasu jest “wysokiej jakości wypoczynek” - użyteczne i/lub kreatywne spędzanie czasu, szczególnie w formie zajęć manualnych niewymagających użycia cyfrowych technologii - gra na gitarze będzie lepsza niż miksowanie utworów na komputerze, majsterkowanie będzie lepsze od pisania newslettera.
Newport zaleca także planowanie wysokiej jakości wypoczynku - tworzenie planów długoterminowych (sezonowych, rocznych, kwartalnych) dotyczących tego, co zamierzamy w ramach wypoczynku osiągnąć (zrobić, zbudować, nauczyć się - cele SMART), oraz krótkoterminowych (np. tygodniowych), szczegółowo określających co i kiedy zrobimy w najbliższym czasie, wraz z retrospekcjami sprawdzającymi czego i dlaczego nie udało sie osiągnąć w poprzednim okresie. Brzmi znajomo? Otóż Newport, jako przedstawiciel branży IT, proponuje zastosowanie w życiu prywatnym praktyk Agile podobnych do SAFe - metodyki zarządzania dużymi projektami IT z długoterminowym planowaniem iteracji i krótkoterminowym planowaniem sprintów.
Czytając o wysokiej jakości wypoczynku najpierw zrobiło mi się trochę przykro - jako ojciec małego dziecka wychodzący powoli z polikryzysu trzydzestolatka cierpię wciąż na chroniczny niedobór wolnego czasu. Dodatkowy czas wolny odzyskany po ograniczeniu korzystania z cyfrowych technologii w pierwszej kolejności wypada poświęcić najbliższej rodzinie, do tego dojdą omawiane wcześniej chwile odosobnienia i wartościowe konwersacje ze znajomymi - na pewno więc nie wystarczy czasu na zajęcie się jakimś nowym, wartościowym hobby.
Poźniej zdałem sobie jednak sprawę, że mimo obowiązków rodzinnych udaje mi się przecież znaleźć czas na tego typu aktywności: piszę newsletter, gram na instrumentach, koszę trawnik i wykonuję wiele innych prac gospodarczych, które “same się nie zrobią”.
Wcześniej wydawało mi się, że moja decyzja o budowie domu na wsi i wykonaniu możliwie dużej części prac instalacyjnych i wykończeniowych samodzielnie motywowana była oszczędnością oraz potrzebą sprawdzenia się i dorównania innym mężczyznom z rodziny wykonującym prace remontowo-budowlane samodzielnie. Teraz jednak widzę, że oprócz tego istnieje jakaś podstawowa potrzeba pracy manualnej wynikająca z psychologii ewolucyjnej, której wcześniej mieszkając w bloku, pracując przy komputerze, spotykając się ze znajomymi i co najwyżej korzystając z udogodnień Multisportu nie mogłem zaspokoić. Jako efekt uboczny, dostrzegłem też więcej sensu w wykonywaniu prac domowych, za którymi wcześniej, jak stereotypowy mężczyzna, nie przepadałem.
Doceniłem też bardziej podejście moich teściów, którzy poświęcają większość czasu wolnego na prace gospodarcze, zamiast na relaks, siedzenie przed telewizorem lub “korzystanie z życia” w inny sposób. Od czasu przejścia na emeryturę w zeszłym roku tempo ich prac przyspieszyło, a w ich ogrodzie pojawiły się samodzielnie wykonane huśtawki, domek do zabawy dla wnuków, palenisko grillowe, wiatrak, studnia, ogrodzenie sąsiedniej działki i wiele innych rzeczy, a spiżarnia zapełniła się domowymi wędlinami i przetworami.
W dyskusjach na temat tego typu zajęć czasami spotykałem się z argumentem, że ekonomicznie bardziej opłaca się specjalizacja: zamiast zostawać złotą rączką, warto przeznaczyć ten czas i pieniądze na rozwój zawodowy, który da w przyszłości większe dochody, dzięki którym będzie można zakupić lepsze od ewentualnych efektów samodzielnych prac produkty i usługi fachowców. Newport odbija piłeczkę tłumacząc, że maksymalizacja skuteczności osobistej i finansowej nie jest jedynym istotnym celem życiowym, a uczenie się i wykorzystywanie nowych umiejętności jest ważnym źródłem wysokiej jakości wypoczynku.
Wespół w zespół
Inną polecaną przez Newporta formą wysokiej jakości wypoczynku, łączącą wypoczynek z wartościowymi relacjami społecznymi, jest działalność w organizacjach, klubach i stowarzyszeniach. Podaje przykład Benjamina Franklina, który przeprowadziwszy się do Filadelfii, nie znając nikogo na miejscu i nie mogąc dołączyć do lokalnie działających stowarzyszeń po prostu zakładał własne. Pisze też o fenomenach klubów książki, gier planszowych oraz kolektywnych form ćwiczeń fizycznych takich jak Crossfit.
Dotyczy to szczególnie mężczyzn. Psycholog Paul H. Wright zbadał różnice pomiędzy przyjaźniami wśród kobiet i mężczyzn i w swojej publikacji z 1982 roku opisał kluczową różnicę pomiędzy nimi: kobiety zaprzyjaźniają się “twarzą w twarz” - rozmawiając i zbliżając emocjonalnie - natomiast mężczyźni zaprzyjaźniają się “obok siebie” - wykonując wspólnie pracę lub inne zajęcia:

Kwestię tą również tłumaczy psychologia ewolucyjna - większość historii gatunku ludzkiego stanowiło życie w egalitarnych wspólnotach łowców-zbieraczy, w których mężczyźni wspólnie polowali, walczyli przeciwko innym grupom oraz pacyfikowali lub wręcz eliminowali ze swojego grona jednostki naruszające zasady współżycia. Wspólna walka z przeciwnościami losu, innymi grupami oraz osobnikami łamiącymi zasady jest więc szczególnie dla mężczyzn czymś naturalnym. Stąd popularność sportów zespołowych (oraz grup wspólnie ćwiczących sporty indywidualne, np. kolarstwo), grania w zespołach muzycznych i zespołowych gier wideo (strzelanki z serii Counterstrike, Battlefield i Call of Duty) oraz wyjaśnia, dlaczego mężczyźni, wbrew instynktowi samozachowawczemu, dobrowolnie zostają strażakami, policjantami i żołnierzami.
Wspólnym mianownikiem wielu okresów w życiu które wspominam dobrze była właśnie zespołowa współpraca w realizacji wspólnych celów: nauka matematyki w liceum przy bardzo wysoko postawionej przez naszego profesora poprzeczce, śpiewanie w chórach na studiach i praca nad dużymi projektami wspólnie z inżynierami z tego samego open space, dodatkowo podszyta nutą rywalizacji z kolegami z zagranicznego oddziału firmy.
Obecnie pracuję zdalnie, współpracując z osobami rozsianymi po całym świecie, których nigdy nie spotkałem osobiście i trochę brakuje mi poczucia przynależności do zespołu. Dlatego, gdy tylko czas na to pozwoli, rozejrzę się za możliwością dołączenia do jakiejś grupy sportowej albo zespołu muzycznego.
Polecam wszystkim wypróbowanie, a następnie znalezienie własnej wersji cyfrowego minimalizmu: ani trzydziestodniowy detoks, ani żaden z wymienionych sposobów i ćwiczeń nie jest elementem obowiązkowym, każdy może wdrożyć te elementy, które okażą się skuteczne i jednocześnie nie wywrócą życia do góry nogami.
Czytaj dalej: Epizod 2: 50 Twarzy Pornografii
Jeśli podoba Ci się ten tekst i koncepcja newslettera, zapraszam do subskrybowania oraz udostępnienia poniżej. Komentarze i sugestie mile widziane - zapraszam również do kontaktu przez Facebook lub LinkedIn.