Tajemnice Manosfery. Ep. 4: PUA i spóła
O wzlotach i upadkach społeczności PUA - artystów podrywu
Z serii Tajemnice Manosfery
Epizod 4: PUA i Spóła
W tym odcinku Tajemnic Manosfery dowiecie się jak w praktyce wyglądała i działała społeczność PUA, czyli PickUp Artists - artystów podrywu, oraz jak i dlaczego doszło do jej rozkładu i upadku.
Czas potrzebny na przeczytanie: ok. 13 min.

Wśród osób które słyszały o PUA oraz w artykułach krytykujących ich podejście popularny jest obraz społeczności PUA jako składającej się z trenerów uwodzenia oraz ich kursantów. Jednak taki opis nie przedstawia całej prawdy.
W okresie w którym zainteresowałem się tym tematem (lata 2009-2010) istniała żywa i aktywna społeczność PUA. Społeczność ta pod wieloma względami nie różniła się od innych innych internetowych społeczności oddolnie organizujących się w związku z rozwijaniem pasji i zainteresowań takich jak np. jazda na deskorolce czy granie na gitarze elektrycznej:
Członkowie głównie płci męskiej.
Hierarchiczna struktura składająca się z nowicjuszy, praktyków, ekspertów (oraz pseudoekspertów) którzy dzieląc się wiedzą budowali swoją pozycję, czasami wykorzystując ją do promocji oferowanych przez nich szkoleń oraz pojedyncze jednostki o statusie guru.
Dyskusje o metodach, technikach i sposobach ćwiczenia i rozwoju umiejętności.
Posługiwanie się żargonem niezrozumiałym dla reszty społeczeństwa.
Opinie o trenerach, szkoleniach, filmach, książkach, blogach i innych publikacjach związanych z tematem.
Spotkania na żywo w celu wspólnego praktykowania danego rodzaju aktywności.
Lokalne grupy, często skupione wokół postaci lidera będącego z jednej strony ekspertem i trenerem oferującym płatne szkolenia, z drugiej strony mentorem udzielającym nieodpłatnie wsparcia “swoim” ludziom.
Eseista Henrik Karlsson opisał zjawisko “sceny” artystycznej: społeczności nastawionej na rozwój i stanowiącej podłoże na którym mogą wyrosnąć i rozkwitnąć artystyczne talenty:
What is a scene? It is a group of people who are producing work in public but aimed at each other. (…) They challenged and supported each other to be bolder, more ambitious, better. A scene, to borrow a phrase from Visakan Veerasamy, “is a group of people who unblock each other at an accelerating rate”.
Almost invariably, when you notice someone doing bold original work, there is a scene behind them. Renaissance Florence was a scene for scholars and painters, flowering in Leonardo DaVinci. The coffeehouses of Elizabethan London were a scene for playwrights, flowering in Shakespeare.
Społeczność PUA w tym okresie była właśnie “sceną” w tym rozumieniu.
Tym, co wyróżniało społeczność PUA była anonimowość. Kontrowersje wokół metod PUA oraz dzielenie się osobistymi i czasami intymnymi problemami, które poza społecznością mogłyby być powodem kompromitacji i drwin były powodem, dla którego w zasadzie wszyscy użytkownicy ukrywali się pod pseudonimami. Na ujawnienie prawdziwego imienia i nazwiska lub pokazanie twarzy decydowali się jedynie najbardziej znani trenerzy, dla których szkolenia PUA były głównym źródłem dochodu, chcąc w ten sposób wyróżnić się i zyskać wiarygodność i autentyczność. Również z powodu anonimowości większość materiałów PUA miała formę pisaną. Treści w formacie audio, foto lub wideo należały do rzadkości.
Anonimowość i pseudonimy sprzyjały tworzeniu alter ego, drugiej tożsamości umożliwiającej eksperymentowanie bez konfliktu z główną tożsamością wykorzystywaną w życiu codziennym. Alter ego było czymś podobnym do znanego w branży IT sandboxu lub środowiska deweloperskiego, w którym możliwe było testowanie zmian, które po pozytywnej weryfikacji mogły zostać wdrożone w środowisku produkcyjnym - głównej tożsamości.
W Polsce społeczność PUA prawdopodobnie liczyła wtedy kilkaset osób. W każdym dużym mieście można było znaleźć co najmniej kilkunastu PUA aktywnych online lub offline (nie licząc nowicjuszy którzy pojawiali się i znikali lub postanawiali działać incognito, nieudzielając się online i praktykując w pojedynkę). Nowicjusze zazwyczaj mieli możliwość umówienia się z kimś kto już praktykuje i jest w stanie pokazać z czym to się je.
Z perspektywy dzisiejszych standardów dyskusji online w mediach społecznościowych, internetowa społeczność PUA działała wyjątkowo sprawnie. Nawet burzliwe dyskusje były zawsze merytoryczne, wolne od hejtu i pyskówek.
W odróżnieniu od wielu innych manosferycznych społeczności, kobiety były na forach i spotkaniach PUA mile widziane. Część z nich stanowiły blogerki próbujące lepiej zrozumieć i opisać zjawisko PUA, zdażały się jednak też panie próbujące stosować podejście PUA do poprawy relacji z mężczyznami. Kobieca perspektywa często ożywiała dyskusje, natomiast hejterzy i dywersanci byli bez skrupułów banowani przez sprawnie działających moderatorów, niezależnie od płci.
Po latach pracy w zagranicznych korporacjach myślę, że ich managerowie i konsultanci mogliby sporo nauczyć się od PUA działających kilkanaście lat temu w internecie. Wspomniana wcześniej hierarchia nie była sztywna, a kultura współpracy i dyskusji czasami przypominała wdrażane w dużych z trudem i często marnym skutkiem koncepcje typu kultura feedbacku, turkusowa organizacja, Value Networks czy Horizontal Leadership. Cel, misja i wizja były znane i realizowane z zaangażowaniem przez wszystkich członków społeczności.
Wg publicysty Connora Fitzgeralda, dyskusja o problemach mężczyzn często sprowadza się do uznawania mężczyzny za niepełnosprawną emocjonalnie kobietę. Fitzgerald sugeruje, że będąca domyślnym sposobem rozwiązywania problemów psychicznych i społecznych psychoterapia prowadzona w atmosferze empatii i bliskości emocjonalnej w przypadku dużej części mężczyzn z problemami może okazać się nieskuteczna.
Po latach mogę stwierdzić, że najwięcej nauczyłem się i rozwinąłem wchodząc w relacje o charakterze mentorskim - zarówno w ramach PUA jak i w okresie nauki i kariery zawodowej. To właśnie tego typu relacje mogą stanowić skuteczną w przypadku mężczyzn alternatywę dla psychoterapii. Społeczność PUA stwarzała możliwości mentoringu dwojakiego rodzaju: tradycyjnego - wertykalnego (relacja z trenerem, liderem lokalnej społeczności, ekspertem lub guru publikującym online) oraz horyzontalnego (wzajemne wspieranie się przez kolegów na podobnym poziomie rozwoju).
Zorientowanie na rozwój powodowało, że o pozycji w społeczności decydowały dwie kwestie: tempo rozwoju oraz pomaganie mniej doświadczonym, w proporcji odpowiadającej poziomowi zaawansowania. Ci, którzy chcieli tylko pochwalić się odnoszonymi sukcesami byli szybko wyprowadzani z błędu. Trenerzy starający się pozyskać kursantów znacznie częściej niż “Zawsze radziłem sobie dobrze z kobietami” pisali “Kiedyś też byłem nieśmiały, ale dzięki pracy nad sobą rozwinąłem się i osiągnąłem sukces, a potem pomogłem wielu takim chłopakom jak Ty”.
Fachowcy i pseudoeksperci
Trenerzy i szkolenia mieli w społeczności zarówno zwolenników jak i przeciwników. Kwestię tę można porównać do budowy domu lub remontowania mieszkania:
Nie mając wiedzy ani doświadczenia można albo zatrudnić fachowca, albo mimo wszystko podjąć się tego samodzielnie. W takim przypadku najpierw konieczne będzie spędzenie wielu godzin czytając o materiałach, narzędziach i technikach na blogach, forach i grupach dyskusyjnych. Robota potrwa dłużej, bo każdy jej etap będzie wymagał eksperymentowania, testowania i weryfikowania zdobytej wcześniej w internecie wiedzy. W zależności od talentu, motywacji i zaangażowania końcowy efekt może być gorszy lub lepszy, ale satysfakcja z samodzielnie wykonanej pracy oraz zaoszczędzone pieniądze pozostaną na dłużej.
Z kolei zatrudnienie fachowca kosztuje (i to niemało), ale dzięki posiadanym przez niego narzędziom, wiedzy i doświadczeniu efekty jego pracy pojawią się szybciej. Jednak problem z fachowcami jest taki, że każdy zachwala swoje usługi, ale trudno jest zweryfikować ich kompetencje przed zleceniem pracy. Mając dużego pecha można trafić na pseudoeksperta który dużo mówi ale niewiele potrafi, weźmie dużo pieniędzy a narobi więcej szkód niż pożytku.
A tak w ogóle to najlepiej mieć doświadczonego i ogarniętego szwagra dysponującego odpowiednimi narzędziami, który przyjedzie i pokaże wszystko co i jak…
Według publikowanych opinii, kursanci często powracali ze szkoleń pełni motywacji i energii do działania. Czasami jednak po kilku tygodniach okazywało się, że zmiany nie były trwałe, co prowadziło albo do powrotu na szkolenie do tego samego trenera (a czasem nawet uzależnienia od jego szkoleń) albo do zmiany ostatecznej oceny szkolenia na negatywną.
Ciemna strona naturalności
Specyficznymi postaciami w społeczności PUA byli tzw. naturale - mężczyźni którzy osiągnęli wysoki poziom umiejętności i atrakcyjności samodzielnie, bez kontaktu z materiałami i społecznością PUA. Wiele z opracowanych przez PUA metod powstało w ramach analizy sposobów działania naturali.
Jednym z problemów naturali było to, że działali na poziomie nieświadomej kompetencji. Bez wiedzy teoretycznej i świadomości źródła swojej skuteczności byli narażeni na wiele błędów poznawczych. Mit o skuteczności “tekstów na podryw” najprawdopodobniej powstał dlatego, że naturale pytani przez kolegów “Stary, jak ty to robisz?” najczęściej odpowiadali “Normalnie, podchodzę i mówię…”. Naturale dołączający do społeczności PUA, jako “nieskażeni” teoriami i ideologią byli czasami w stanie wnieść od siebie coś nowego i oryginalnego.
Psycholog Rob Henderson pisze o naturalach:
There’s a small percentage of men who are unperturbed by the possibility of rejection. Men who are confident, relatively uninhibited, and unafraid to approach, tend to be higher on Dark Triad personality traits. These guys (high Dark Triad/preference for casual sex) are unlikely to be looking for the same type of relationships as many of the women they are approaching. This may give rise to a situation where many women think most men have certain traits (narcissistic, promiscuous, etc.) when in fact these are merely the 10-20% of men who are willing to approach them.
Na często analizowaną przez Roba Ciemną Triadę cech osobowości składają się narcyzm, makiawelizm i psychopatia. Cechy te ułatwiają odnoszenie sukcesów w dziedzinach takich jak biznes, polityka, kariera w korporacji czy właśnie podrywanie i uwodzenie. Jednak Ciemna Triada jest jak ciemna strona mocy z Gwiezdnych Wojen albo magia ognia w świecie Wiedźmina: daje potężną moc, jednocześnie krzywdząc i pozbawiając jej posiadacza możliwości tworzenia relacji opartych na szczerości i zaufaniu.
Cechy Ciemnej Triady pomagają naturalom w podrywaniu i uwodzeniu, ale utrudniają im tworzenie trwałych związków z wartościowymi kobietami. Jedną z PUApek czyhających na nowicjuszy na drodze samorozwoju była pokusa pójścia na skróty i pogłębiania cech Ciemnej Triady. Ci, którzy poszli tą drogą, po jakimś czasie orientowali się, że pomimo szybkiego osiągnięcia pierwszych sukcesów nie mogą tworzyć satysfakcjonujących relacji. Zabrnąwszy w ślepą uliczkę musieli zawrócić na prawidłową ścieżkę samorozwoju wymagającą większego trudu i wyrzeczeń i odkrywali, że nie trzeba być narcyzem by mieć wysokie poczucie własnej wartości, nie trzeba manipulować kobietami by zyskać ich względy, nie trzeba być psychopatą by nie bać się odrzucenia.
W ogniu krytyki
O dalszych losach PUA pisze The Red Quest, autor współczesnego bloga o uwodzeniu i relacjach niemonogamicznych. Społeczność PUA w kształcie jaki opisałem powyżej istniała mniej więcej do 2015 roku, potem nastąpił okres stagnacji i powolnego rozkładu. Blogi PUA i fora dyskusyjne, kiedyś tętniące życiem, zaczęły świecić pustkami a później zupełnie zniknęły, wraz z nimi bezpowrotnie przepadła zgromadzona tam wiedza i doświadczenia.
Kraina PUA była jak Nibylandia, w której zagubieni chłopcy bawili się i przeżywali swoje przygody. Od czasu do czasu trafiał się Piotruś Pan który nie chciał dorosnąć, jednak znaczna większość zagubionych chłopców prędzej czy później rozumiała, że czas opuścić Nibylandię i powrócić do prawdziwego świata. Naturalny proces odchodzenia PUA ze społeczności nie został jednak zrównoważony napływem nowych. Zadziałał demograficzny mechanizm braku zastępowalności pokoleń. Dlaczego?
Po pierwsze, wg Red Questa współcześnie młodym mężczyznom nie zależy już na seksie. Hipotezę te potwierdzają liczne wyniki badań: młodzi ludzie uprawiają coraz mniej seksu, a średni wieku inicjacji seksualnej, kiedyś wciąż spadający, niedawno zatrzymał się i obecnie rośnie. Możemy mówić o nowym rozwiązaniu problemu incela: zamianie mimowolnego celibatu na dobrowolny, nie za sprawą wstąpienia do seminarium a dzięki dopaminowemu koktajlowi na bazie pornografii, gier wideo i mediów społecznościowych.
Te ostatnie sprawiły, że nieliczni mężczyźni zainteresowani tematem są przyzwyczajeni do konsumowania krótkich form, obrazków i filmów. Zgłębianie materiałów PUA istniejących zazwyczaj w postaci dłuższych form pisanych; książek i obszernych wpisów na blogach jest więc dla nich szczególnie trudne.
Po drugie, okres 2005-2015 był dla PUA wyżem demograficznym bezpośrednio związanym z popularnością Gry Neila Straussa. Jednak od tego czasu w kulturze masowej nie pojawiło się nic, co ponownie wzbudziłoby pozytywne zainteresowanie opinii publicznej tematem PUA w taki sposób jak zrobiła to Gra.
Mainstreamowe media zajadle krytykowały PUA nawet wiele lat po wydaniu Gry. Zarzuty najczęściej dotyczyły nachalności, wykorzystywania i przedmiotowego traktowania kobiet. PUA stali się chłopcami do bicia i kozłami ofiarnymi, obwinianymi za każde zło wyrządzane kobietom przez mężczyzn na całym świecie. Po serii afer z molestowaniem seksualnym oraz akcji #MeToo progresywni dziennikarze i blogerzy robili co mogli, by PUA również oberwali rykoszetem, stosując naciągane porównania w stylu “Kiedyś mieliśmy Neila Straussa i Mystery’ego, dziś mamy Trumpa, Weinsteina, Epsteina i Andrew Tate’a”.
Krytyka PUA była w pewien sposób uzasadniona. Opisując w poprzednich częściach to, co robi i jak zachowuje się PUA przedstawiłem teorię i pewien ideał. Jednak praktyka często odbiega od teorii, a ideał w rzeczywistości nie istnieje.
Tak jak w każdej społeczności zorientowanej na rozwój kompetencji, rozkład “poziomu” był wykładniczy: na jednego PUA, któremu udało się rozwinąć pewność siebie i umiejętności podrywania i uwodzenia przypadało dziesięciu chłopaków, którzy jeszcze uczyli się na błędach: trzęsąc się jeszcze ze strachu klepali wyuczone rutyny Mystery’ego, stosując w nieodpowiedni sposób negi okazywali chamstwo i buractwo, działali z pomocą cech Ciemnej Triady, nie potrafili odpuścić, gdy dziewczyna dawała im do zrozumienia że nie jest zainteresowana lub w sytuacjach podbramkowych parli po trupach do celu.
Ponadto działał mechanizm selekcji negatywnej: dla PUA regularnie poznającego dziewczyny i zarazem rozwiniętego się na tyle, by móc stać się atrakcyjnym partnerem w związku kwestią czasu było poznanie odpowiedniej partnerki i związanie się z nią na stałe. Przypominało to grę w szachy lub warcaby, w której w trakcie rozrywki pionki powolnymi ruchami mozolnie brną do przodu. Te, którym uda się dotrzeć do końca stają się potężnymi hetmanami mogącymi ruszać się gdzie chcą i jak chcą. Wyobraźmy sobie jednak zmodyfikowaną wersję gry, w której hetman po kilku ruchach zdejmowany jest z planszy. W każdym momencie takiej rozgrywki na szachownicy zobaczymy znacznie więcej pionków niż hetmanów.
We wspomnianej wcześniej książce “When men behave badly” profesor psychologii ewolucyjnej David M. Buss opisuje drugie źródło konfliktu seksualnego pomiędzy mężczyznami i kobietami: niedoszacowanie zainteresowania ze strony mężczyzn przez kobiety oraz przeszacowanie zainteresowania ze strony kobiet przez mężczyzn. Podejście PUA wzmacniało tą tendencję zalecając wytrwałość w działaniu przy ciągłym założeniu zainteresowania. Jeden z trenerów promował hasło: “Stoi, rozmawia - jest zainteresowana” mające zwrócić uwagę na fakt, że kobieta, jako samodzielna i niezależna osoba, w praktycznie każdym momencie interakcji może ją zakończyć i odejść jeśli zechce, dlatego należy grać dopóki piłka jest w grze, nawet jeśli z jej strony płyną negatywne sygnały.
Jednak dużą luką w tym podejściu było pominięcie kwestii niskiej asertywności u kobiet, szczególnie w przypadku odrzucania mężczyzn. Powszechny wśród mężczyzn spoza społeczności lęk przed odrzuceniem powoduje analogiczny lęk przed odrzucaniem u kobiet. Kobieta odrzucająca mężczyznę bezpośrednio może doświadczyć jego negatywnej reakcji: w najlepszym razie rozczarowania, w najgorszym agresji. Rozwiązaniem tego problemu jest odrzucanie w sposób pośredni: aluzje, sygnały niewerbalne, podawanie fałszywego numeru telefonu, ghosting (nieodbieranie telefonu i nieodpisywanie) lub zbywanie niekoniecznie zgodnym z prawdą oświadczeniem “mam chłopaka”, po którym większość facetów honorujących zasady monogamii nawet w nieformalnych związkach odpuszcza.
PUA dostrzegali problem pośredniego odrzucenia, ale zamiast zrozumieć, że dziewczyna nie jest zainteresowana i odpuścić proponowali rozwiązania typu sprawdzanie poprawności numeru telefonu na miejscu czy ignorowanie tekstu “mam chłopaka”. Gdy sytuacja była nie do uratowania, powstawało wrażenie nachalności wytykane PUA szczególnie przez kobiety krytykujące ich działalność.
Wreszcie, PUA zaszkodziły również liczne afery zakończone kompromitacją trenerów. Julien Blanc otrzymał oficjalny zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii po ujawnieniu nagrania ze szkolenia na którym demonstrował techniki agresywnej eskalacji dotyku przekraczające granicę molestowania. Inni trenerzy dołączyli do populistycznej skrajnej prawicy i zaczęli manifestować bardzo kontrowersyjne, alt-rightowe i mizoginistyczne poglądy społeczne i polityczne (np. Roosh V, autor serii podręczników o uwodzeniu w różnych krajach świata “zasłynął” propozycją częściowej legalizacji gwałtu).
Red Quest zauważa tu ciekawe zjawisko przebiegunowania na amerykańskiej scenie politycznej: w czasach świetności PUA to lewica (tzw. liberałowie, czyli partia Demokratyczna) promowała seksualność i libertynizm w opozycji do kościelnej prawicy (tzw. konserwatyści, czyli Republikanie). Obecnie, gdy lewica zajmuje się m.in. obroną praw kobiet i majstrowaniem przy definicji świadomej zgody (w tym pomysłami typu podpisywanie umowy wyrażającej zgodę na seks) to konserwatywna prawica wydaje się stroną bardziej sekspozytywną i broniącą “tradycyjnego” podejścia w tych sprawach.
Myślę, że gwoździem do trumny społeczności PUA był fakt, że nikt nie chciał za PUA umierać, ani chociaż stanąć publicznie w ich obronie. Sami zainteresowani prawdopodobnie uznali, że psy szczekają, karawana jedzie dalej. Obrona PUA wbrew pozorom nie była też w interesie wydających się liderami tej społeczności trenerów. Powstanie aktywnej i prężnie działającej online i offline społeczności PUA jako konsekwencja popularności Gry Neila Straussa było dla nich czymś niespodziewanym i mam wrażenie że nie do końca pożądanym. Każdy chłopak, który był w stanie samodzielnie nauczyć się teorii w internecie, a następnie zacząć praktykować wspólnie z kolegami działającymi w okolicy oznaczał dla trenerów jednego klienta mniej. Biznes szkoleniowy kręci się znacznie lepiej, gdy łatwo można przekonać potencjalnych kursantów, że to trener i jego materiały są najlepszym źródłem wiedzy o podrywaniu i uwodzeniu, a udział w szkoleniu jest jedynym skutecznym sposobem rozpoczęcia praktyki.
Red Quest rozpoczął pisanie swojego bloga ponad pięć lat temu, licząc na to, że jego teksty zainspirują nowe pokolenia PUA i odwrócą postępujący od lat regres tej społeczności. Jednak dziś jego konkluzja jest pesymistyczna: niedawno ogłosił porażkę i zakończenie działalności bloga, stwierdzając że renesans PUA w najbliższym czasie raczej nie nastąpi.
Społeczność PUA powstała więc z prochu i obróciła się w proch: niewielką grupę trenerów uwodzenia oraz ich kursantów.
Czytaj dalej: Epizod 5: Patoinceligencja
Dziękuję za przeczytanie wpisu do samego końca. Jeśli podoba Ci się ten tekst i koncepcja newslettera, zapraszam do subskrybowania oraz udostępnienia poniżej. Komentarze i sugestie mile widziane - zapraszam również do kontaktu przez Facebook lub LinkedIn.